Puste plaże nad Bałtykiem i woda cieplejsza od powietrza. To Świnoujście i Wolin. Tyle, że w listopadzie

Na przekór. Bo ten rok kazał nam siedzieć na tyłkach. Bo nie mieliśmy w tym roku prawdziwych wakacji. Bo późna jesień to nie pora na morskie kurorty. Bo dalej w zamkniętej Polsce się pojechać nie dało. Na przekór temu wszystkiemu wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy w listopadzie do Świnoujścia. I bardzo dobrze.

Zacząć należałoby od tego, że żadne z nas nie jest fanem Bałtyku. No, może nie tyle samego morza, bo ono niczemu tu nie zawiniło. Nie jesteśmy fanami wakacji nad nim. I to nie tak, że wyklinam ten Bałtyk od najgorszych. Spędziłem tu kilka kolonii, parę wyjazdów z rodzicami i przyjaciółmi. Zawsze było fajnie, a do dziś uważam, że bałtyckie plaże są jednymi z bardziej malowniczych w Europie.

Ale jakoś jak przychodzi nam do głowy miejsce na wakacje, to nigdy nie jest to Władysławowo, Ustka czy Mielno. Może to przez tłumy, może przez drożyznę, może niepewną pogodę, a może te nieszczęsne parawany. Nie wiem, ale odkładałem powrót nad polskie morze tak długo, że już nie pamiętam kiedy nad nim byłem. To czemu nie teraz?

Miasto na wyspach, ale bez mostów

Z naszej perspektywy (Metropolia Śląsko-Zagłębiowska) trudno o miejsce w Polsce, które leży dalej niż Świnoujście. Blisko 700 km w jedną stronę, ale kompletnie się tego nie czuje. Niemal cała trasa to autostrady i drogi szybkiego ruchu (A4 i S3).

Poza kilkoma krótkimi fragmentami w Polkowicach i między Szczecinem a Międzyzdrojami to zawsze przynajmniej dwa pasy w dobrym standardzie. Naprawdę komfortowo.

W temacie transportu musimy dodać jedną ważną rzecz. Świnoujście leży na wyspie (a właściwie wyspach), jego najbardziej turystyczna część znajduje się na Uznamie. To wie chyba większość. Na Uznam od polskiej strony nie prowadzi jednak żaden most ani tunel. Jedyny sposób dostania się tam to przeprawa promem. To już nie każdy wie. I teraz najważniejsze: przeprawy promowe są dwie. Jedna w centrum, w okolicy portu i latarni morskiej; druga już de facto poza miastem, na południu w pobliżu Karsibora (ul. Pomorska). Tylko ta druga obsługuje zwykłych turystów. Tego nie wie już prawie nikt, kto wcześniej w Świnoujściu nie był. Myśmy nie wiedzieli. Nie wiedział też Google, który uparcie kierował nas przez prom w centrum, a ten drugi kompletnie ignorował. Można popaść w konsternację.

Przeprawa w centrum jest zarezerwowana dla mieszkańców i osób posiadających specjalne pozwolenie. Skorzystać z niej mogą też piesi i rowerzyści (tu już bez żadnych ograniczeń). Samochody zarejestrowane poza Świnoujściem zmuszone są pływać promem przy Karsiborze. Wszystkie przeprawy są darmowe, kursują całą dobę i dość często. Trzeba się jednak liczyć z kolejkami. Ot, mała niedogodność. Wszystko ma zmienić tunel, który powstanie pod Świną, ale to jeszcze melodia przyszłości.

Idealny czas i miejsce na reset

Świnoujście to duże miasto. I jak każde takie miewa swoje ładniejsze i mniej urokliwe zakątki. My skupimy się na Dzielnicy Nadmorskiej, czyli najbardziej turystycznej części. Znajduje się ona rzecz jasna nad morzem, a konkretnie na zachód od Świny. Rzeka przecina miejską plażę. Po wschodniej stronie znajdziecie m.in. port czy latarnię morską, po zachodniej właśnie Dzielnicę Nadmorską, zaś w miejscu ujścia rzeki do morza malownicze falochrony.

Cała Dzielnica Nadmorska zrobiła na nas świetne wrażenie. W ogóle nie przypomina ona nadbałtyckich miasteczek, w których króluje cepelia i pstrokacizna. Nawet pobliskie Międzyzdroje, które odwiedziliśmy po drodze, poza pięknym molem znacznie ustępują Świnoujściu.

Rok rozpoczęliśmy w Normandii i to właśnie do tamtejszych kurortów bliżej nadmorskiej części Świnoujścia. Dużo parków, w miarę spójna architektura, której nie szpeci nawet nowoczesny kompleks hoteli Baltic Park, szeroka promenada, ale przede wszystkim plaża. Olbrzymia, z drobnym piaskiem, a o tej porze – niemal całkowicie pusta.

Latem zapewne tłumy oblegają każdy skrawek piasku, każdą knajpkę przy promenadzie i każdy metr nowej ścieżki spacerowej wzdłuż krawędzi wydmy, której towarzyszą co chwila place zabaw czy ogrody sensoryczne. Ale w listopadzie? Knajpki oferują tylko jedzenie na wynos (i to nie wszystkie), a spacerowiczów odstrasza pogoda i zapadający szybko zmrok.

Dla nas była to jednak zaleta. Kiedy ostatnio spacerowaliście pustą plażą? Kiedy jako jedyni kąpaliście się w Bałtyku? Tutaj dodam tylko, że woda miała ok. 11 stopni, a więc była niewiele chłodniejsza niż latem, za to cieplejsza od powietrza tego dnia (ok. 10 stopni), więc nie była to z pewnością kąpiel ekstremalna. Wystarczyła za to by skutecznie zresetować głowę.

Wędrówki wśród wolińskich lasów

Mogliśmy w samotności przechadzać się plażą w kierunku Stawy Młyny – naszego ulubionego miejsca w mieście. Zawsze jest jednak druga strona medalu. Pandemia zamknęła inne atrakcje Świnoujścia i okolicy, jak forty, latarnia morska, Podziemne Miasto czy Centrum Słowian i Wikingów. Pozostał więc Woliński Park Narodowy.

Tam odhaczyliśmy kilka żelaznych punktów. Jezioro Turkusowe wraz z Piaskową Górą, Wzgórze Zielonka, panoramę delty Świny z Lubina, pokazową zagrodę żubrów oraz Wzgórze Gosań. Szczególnie to ostatnie zapewnia świetne widoki. Wybierzcie się tam na zachód słońca.

Szybki przystanek w Szczecinie

Wracając już znad morza zahaczyliśmy szybko o Szczecin. Czasu było niewiele. Starczyło go właściwie tylko na godzinny spacerek, ale Wały Chrobrego zrobiły na nas tak dobre wrażenie, że z pewnością tu wrócimy.


Zobacz więcej zdjęć ze Świnoujścia i Wyspy Wolin


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *