W procesie odhaczania największych polskich miast nie zostało nam już zbyt wiele pracy. Jednym z ostatnich na liście był Poznań. Miał to być kolejny weekendowy wypad bez większego planu, ale jak to bywa u nas najczęściej – zadziałała improwizacja. I tak, całkiem przypadkiem, zaliczyliśmy podróż po kolebce polskiej państwowości.
W Poznaniu byłem wcześniej raz, ale na chwilę i nie po to by oglądać. Więc tak, jakbym nie był. Wiedziałem, że są Koziołki, Malta, Cytadela i to z grubsza tyle. Zwykle pierwszą rzeczą, jaką robię przed wyjazdem, jest przegląd Instagrama. Scrolluję w poszukiwaniu najciekawszych zdjęć i wbijam je w Google Maps. Tak trafiłem właśnie na kadr, który koniecznie chciałem zobaczyć na własne oczy. Długi, surowy i nowoczesny korytarz z wielkim oknem na końcu, a za nim widok na katedrę. Okazało się, że to muzeum Brama Poznania.
Brama Poznania i Ostrów Tumski – tu zaczęła się Polska
Do Bramy Poznania ICHOT (bo tak brzmi pełna nazwa muzeum) przyjechałem właściwie tylko po to jedno zdjęcie, ale skoro już jesteśmy, to skorzystajmy. Obiekt mieści się po dwóch stronach Cybiny, czyli rzeczki, która wraz z Wartą okala wyspę Ostrów Tumski w sercu Poznania. Na jednym jej brzegu (tym na Ostrowie) mieści się dawna śluza. Na drugim nowoczesny, minimalistyczny, betonowy budynek kryjący główną ekspozycję. Obie strony łączy zadaszona kładka.
Główna wystawa Bramy Poznania to multimedialna podróż od początków państwa polskiego do współczesności. To jedno z tych muzeów, których nie było jeszcze zbyt wiele w czasach, gdy jeździłem na wycieczki szkolne. A szkoda. Interaktywne, ciekawe, dobrze zaprojektowane i osadzone w przestrzeni. Do dyspozycji dostajecie audioprzewodnik, który prowadzi Was po kolejnych salach i piętrach. Czas zwiedzania zależy głównie od Was, ale liczyłbym, że zająć może co najmniej godzinę do dwóch. Wejścia są co 20 minut, a bilet normalny kosztuje 20 zł. Obowiązuje jednak sporo zniżek, promocji i łączeń atrakcji. Szczegóły znajdziecie na stronie muzeum.
W cenie biletu mogliśmy jeszcze skorzystać z wycieczki po Ostrowie Tumskim i znajdującej się tam bazylice archikatedralnej z audioprzewodnikiem. Rzecz na pewno do rozważenia przy ładnej pogodzie, bo już sam spacer po wyspie to bardzo przyjemna rzecz.
Stare Miasto w Poznaniu i Park Cytadela
Nie trafiliśmy może najlepiej, bo poznański Stary Rynek był na początku marca kompletnie rozkopany (i pewnie takim pozostanie jeszcze przez jakiś czas), ale i tak widać było jego urok i potencjał. Jak tylko znikną barierki i rusztowania z ręką na sercu będę mógł powiedzieć, że to jeden z najładniejszych rynków w Polsce. Szczególnie wśród tak dużych. Ze wszystkich czterech stron otoczony kolorowymi i odrestaurowanymi kamieniczkami. Z pięknym ratuszem po środku, na wieży którego obserwować można słynne koziołki (tu drobna uwaga – to nie hejnał, nie odbywa się co godzinę, a jedynie raz dziennie o 12).
Do tego starówka nie ogranicza się wyłącznie do rynku. Często widziałem takie obrazki: ładny rynek, ładne uliczki prowadzące do niego, ale przecznicę dalej czar pryska. W Poznaniu jest inaczej. Stara i względnie dobrze utrzymana zabudowa ciągnie się dość długo. Można sobie urządzić naprawdę niezły spacer uliczkami Starego Miasta i nie raz zaskoczyć się podobieństwami chociażby do Pragi.
Tu też znajdziecie zatrzęsienie cukierni, w których warto spróbować świętomarcińskiego rogala z białym makiem, czy knajpek (gorąco polecamy The Mexican). Polecamy też wybrać się na Zamek Królewski górujący nad rynkiem i rzucić na wszystko okiem z innej perspektywy. A jeśli wolicie inne atrakcje, to kawałek spacerem od rynku znajduje się Stary Browar. Ja wiem, że centra handlowe nie są szczególnie interesujące, ale to konkretne warto zobaczyć chociażby ze względu na to, jak zaadaptowano tu poprzemysłową przestrzeń do nowych celów. Jestem ze Śląska, więc zwracam na takie rzeczy uwagę.
Poznań to nie tylko architektura, ale też tereny zielone. Mieliśmy do wyboru dwa miejsca: Maltę i Cytadelę. Ze względu na czas jedno trzeba było odpuścić. Padło na Maltę. Poza sezonem i tak nie kursowała tam słynna kolejka wąskotorowa, więc uznaliśmy, że zostawimy to sobie na kolejny raz. Poszliśmy więc do Parku Cytadela. To ok. półgodzinny spacer od rynku.
Cytadela nie jest zwykłym parkiem. To teren dawnego Fortu Winiary i uznany został za pomnik historii. Znajduje się w nim muzeum militariów, elementy dawnej fortecy, ale przede wszystkim kilka cmentarzy, również wojskowych. Warto mieć to na uwadze.
Park ma powierzchnię ok. 100 hektarów i zapewnia oczywiście wszystko to, co szanujący się miejski park zapewniać powinien. Sporo zieleni, ścieżki spacerowe, ogrody, amfiteatr, małą gastronomię czy sztukę z rzeźbami Magdaleny Abakanowicz na czele. Duża i dobrze zaprojektowana przestrzeń.
Podróż w czasie – Gniezno i Biskupin
Godzinę drogi od Poznania znajduje się kolejne miejsce doskonale wpisujące się w tematykę początków Polski, czyli Muzeum Archeologiczne w Biskupinie. A w połowie drogi do niego kolejne – Gniezno. Mamy więc przepis na kilkugodzinną wycieczkę poza stolicę Wielkopolski.
Muzeum w Biskupinie pamiętam z czasów dziecięcych. Wtedy byłem tam w lepszym okresie. W sezonie jest tam gwarno. Co rusz spotyka się ludzi w strojach z epoki, którzy odgrywają sceny z życia naszych słowiańskich przodków. Dla dzieciaków dodatkową frajdą mogą być zajęcia z garncarstwa, strzelania z łuku czy wybijania monet. Poza sezonem tego nie było. Skansen był niemal pusty i senny. To też ma swój urok. Mogliśmy dokładnie i bez pośpiechu się po nim przejść. Zależy więc co kto lubi.
O tym czym jest Biskupin nie ma się chyba sensu rozpisywać. Każdy słyszał o tym w szkole. Kilka stanowisk archeologicznych, zrekonstruowany gród nad jeziorem czy słowiańska wioska, do tego wystawy stałe i czasowe, mini-zoo czy pozostałości planu filmowego „Starej Baśni”. To wszystko tu znajdziecie i jeśli tylko będzie w okolicy, to jest to pozycja obowiązkowa. Wcześniej jednak wejdźcie na stronę muzeum żeby upewnić się np. czy nie są akurat organizowane jakieś wydarzenia specjalne, bo tych jest całkiem sporo.
Kilkaset lat później i kilkadziesiąt kilometrów dalej lądujemy w Gnieźnie. Pierwsza stolica Polski, to chyba każdy pamięta. Główny punkt miasta to gnieźnieńska archikatedra. Ważna o tyle, że to miasto było pierwszym polskim biskupstwem. W katedrze najsłynniejszy jest chyba portal, na którym uwieczniono żywot pierwszego (dużo tych „pierwszych” przy Gnieźnie) polskiego świętego – Wojciecha. W świątyni znajdują się również jego relikwie.
Tyle powtórki z historii. Samo miasto nie robi może wielkiego wrażenia, ale nie brakuje mu uroku. Mała, przyjemna starówka z dobrym widokiem na bazylikę, deptak. Można tu trochę wyhamować.