Stożek Wielki we mgle. Łatwy szlak z Wisły [MAPA]

Wyszło tak, że musiałem w Wiśle spędzić kilka godzin czekając na kogoś. Od południa do jakiejś 17-18. Naturalnie nie miałem zamiaru zwiedzać w tym czasie papugarni czy co tam mają do zaoferowania górskie kurorty. Postanowiłem ten czas spędzić na szlaku.

Było jednak kilka „ale”. Po pierwsze, nie miałem specjalnie dużo czasu. Po drugie, pogoda była kiepska. Cały ranek padało i choć byłem wyposażony we wszelkie wodoodporne elementy garderoby, to jednak nie uśmiechało mi się łazić zbyt długo w ulewie. Wybrany szlak musiał być więc niezbyt długi i raczej łatwy. Wybrałem więc drogę na Stożek Wielki (978 m n.p.m.).

Stożek Wielki, czyli przyjemny i łatwy szlak

Szybko okazało się, że moje obawy co do pogody były na wyrost. Przestało padać dosłownie gdy wyszedłem z samochodu i deszcz nie wrócił już aż do wieczora. Z wyboru łatwego szlaku byłem jednak zadowolony od początku do końca.

Droga wiodła albo lasem albo utwardzonymi drogami, a miejscami po prostu asfaltem. Biorąc pod uwagę, że dopiero przestało padać, to cieszyłem się, że nie muszę brodzić po kostki w błocie. Ale po kolei.

Wisła Dziechcinka – Kobyla – Stożek Wielki – Wisła Głębce – Wisła Dziechcinka
Długość: 18 km
Czas marszu: 5:40h (według aplikacji i drogowskazów, mnie wyszło 3:41h)
Suma podejść: 744 m

Startowałem z Wisły Dziechcinki. Raczej nie łatwo tu o parking. Mnie udało się znaleźć wolne miejsce przy drodze, ale to zapewne z powodu kiepskiej pogody. Bardziej prawdopodobne, że będzie musieli szukać miejsca gdzieś bliżej centrum lub Nowej Osady. Spory parking jest kilkaset metrów dalej po drugiej stronie rzeki.

Wędrówkę zaczynamy od wiaduktu kolejowego. To nie ostatni, jaki dzisiaj zobaczymy. Z Dziechcinki na Stożek prowadzą dwa szlaki: żółty przez dolinę Dziechcinki i niebieski przez Kobylą. Niebieski jest odrobinę dłuższy, ale Kobyla Skała to świetny punkt widokowy i to jego wybrałem. Jest łagodnie. Najpierw idziemy obok zabudowań, później skrajem stoku aż w końcu wchodzimy w las. Cały czas jednostajnie, niezbyt ostro pod górę. Mniej więcej od Kobylej Skały szlak wiedzie utwardzoną drogą, a po chwili łączy się ze wspomnianym żółtym. Tak dochodzimy do granicy z Czechami i Małego Stożka (817 m n.p.m.).

Dopiero tutaj zaczyna się ostrzejsze podejście, ale to już sama końcówka. Najpierw jeszcze chwilę żółtym, później czerwonym szlakiem dochodzimy do schroniska PTTK. Na tej wysokości niedawne deszcze i nisko wiszące chmury zafundowały mi kapitalny, mglisty klimat.

Schronisko nie znajduje się na szczycie. Jeśli chcecie wejść na sam wierzchołek musicie zboczyć w prawo ze szlaku tuż przed budynkiem i iść wzdłuż granicy państw. Po minucie znajdziecie tabliczkę informującą o szczycie.

Planowałem wracać tą samą drogą, ale pogoda wyraźnie się poprawiła, a ja miałem świetne tempo i sporo czasu w zapasie. Postanowiłem więc zejść nieco dłuższym wariantem. Na początek zielony szlak do Wisły Głębce. Zejście tą drogą jest nieco bardziej strome, ale po nieco ponad 2 km dochodzicie do asfaltowej drogi i dalej idziecie już nią. Tą trasą dochodzicie do drugiego dzisiaj i znacznie większego wiaduktu kolejowego w Głębcach. Tuż przed nim szlak odbija w górę, wspina się wzdłuż wiaduktu i wychodzi na wzniesienie, z którego możecie obserwować dworzec i pociągi.

Tuż za dworcem zszedłem już ze szlaku i zwykłymi ulicami (no dobra, czasem zmieniały się w polne drogi) wróciłem do Dziechcinki. Dystans 18 km i szacowany czas blisko 6 godzin może odstraszać, ale ze względu na to, że spora część drogi prowadzi asfaltem, a podejścia nie są ostre, uważam, że to naprawdę prosty szlak i bez forsowania udało mi się go przejść w mniej niż 4 godziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *