Przejdź do treści

Majówka w Beskidzie Żywieckim. Świetna pętla na jeden dzień: Romanka, Rysianka, Hala Boracza [MAPA]

  • przez

Od dawna miałem ochotę na nieco dłuższy niż zazwyczaj szlak. Większość rekreacyjnych wycieczek w górach to około 10, w porywach kilkanaście kilometrów. Ja chciałem spędzić na trasie więcej czasu. Jakieś 6-8 godzin marszu, ponad 20 km. Solidnie się zmęczyć, sprawdzić swoje tempo i po prostu odpocząć. Wiedziałem, że wybiorę mój ulubiony Beskid Żywiecki. Pojeździłem trochę palcem po mapie i zaprojektowałem sobie idealną dla mnie pętlę: 21 km, ponad 6h marszu (tak pokazywały drogowskazy, mnie wyszło niecałe 5h, ale ja nie umiem chodzić wolno), ponad 1000 m podejścia.

Żabnica – Słowianka – Romanka – Hala Rysianka – Hala Lipowska – Hala Redykalna – Hala Boracza – Żabnica
Długość: 21 km
Czas marszu: 6:30h (według aplikacji i drogowskazów, mnie wyszło 4:55h)
Suma podejść: 1020 m

Najtrudniej na początek

Moja pętla zaczyna się i kończy w Żabnicy koło Węgierskiej Górki. Tam w okolicy przystanku PKS przy głównej drodze znajdziecie sporo miejsc parkingowych. Są one jednak płatne – 15 zł za dzień. Z tego miejsca szlaki rozchodzą się w trzy strony: zielony na Rysiankę, czarny na Halę Boraczą i w drugą stronę na Słowiankę. Rysianka była na trasie mojej pętli, ale wiedziałem, że bezpośredni szlak na nią jest bardzo popularny.

I faktycznie, w Żabnicy na Skałce o 8 rano było już sporo aut, ale wszyscy jak jeden mąż ruszyli zielonym na Rysiankę. Ja miałem inny plan. Mogłem iść albo na Boraczą albo w drugą stronę. Wybrałem opcję numer dwa, bo moja pętla charakteryzowała się jednym, bardzo mocnym podejściem, a reszta trasy prowadziła już łagodniej. Raz w górę, raz w dół, ale bez szaleństw. To podejście to wejście na Romankę. Zawsze wolę najgorsze mieć za sobą jak najszybciej, więc ruszyłem czarnym szlakiem na Słowiankę.

Początek jest dość łagodny, chwila asfaltem, potem leśną drogą dojazdową wzdłuż potoku. Lekkie, stopniowo narastające podejście. Idealna rozgrzewka. Po niespełna godzinie docieram do Stacji Turystycznej Słowianka (846 m n.p.m.). Możecie tam kupić coś do picia lub jedzenia, oferują również noclegi. Ja wpadłem tylko po pieczątkę i ruszyłem dalej.

Pogoda była doskonała. Lekkie chmurki, temperatura rano wynosiła jakieś 7 stopni, później podniosła się do blisko 20. Jedyny mankament, to roztopy. Na dole było więc sporo błota, a wyżej zalegał jeszcze mokry śnieg. Troszkę ślisko, ale nic nadzwyczajnego. Obyło się bez raczków, ale za to bardzo przydały się kijki. Od Słowianki idę już niebieskim szlakiem. Po chwili jestem na Suchym Groniu i stąd zaczyna się wspomniane przeze mnie podejście. Najbliższe 2,5 km to jednocześnie 500 m w pionie do pokonania. Jest naprawdę stromo i trzeba mieć już jako taką kondycję. Szczególnie początek wspinaczki nieźle daje po dupie. To było chyba jedno z najostrzejszych podejść, jakie zaliczyłem w Beskidach. Chyba tylko Perć Akademików na Babiej Górze kopnęła mnie mocniej. Można jednak ten fragment ominąć i skrócić pętlę, o czym napiszę na końcu.

Szlak na Romankę (1366 m n.p.m.) prowadzi przez las zboczem góry. Tu już wszędzie zalega śnie, a spomiędzy drzew zaczynają się przebijać widoki. Jest naprawdę malowniczo. Na szczyt docieram po jakiejś 1:30h od Słowianki. Sama Romanka jest zalesiona, nie ma tu za bardzo czego podziwiać, więc po szybkiej kawie idę dalej. Wiem, że widoki dopiero się zaczną.

Delikatny spacerek beskidzkimi halami

Z Romanki idę żółtym szlakiem. Teraz jest już z górki. No, może nie zawsze, ale największy wysiłek za nami. Teraz czeka już bardzo przyjemny i świetny widokowo spacer grzbietami pięknych hal. Pierwsza, po ok. 30 minutach, jest Hala Pawlusia. Tu zaczyna się prawdziwe podziwianie widoków. Beskidy z jednej strony, Tatry z drugiej. Ten widok nigdy mi się nie znudzi i na szczęście będzie mi towarzyszył przez większość trasy. Na Hali Pawlusia przysiadam na moment, jem drugie śniadanie i wypuszczam drona. To była bardzo dobra decyzja, bo zaraz nie będzie łatwo o spokój.

Po jakichś 15 minutach dojdziecie na Rysiankę, a po kolejnych 10 na Halę Lipowską. W obu tych miejscach znajdziecie duże i popularne schroniska. To z jednej strony zaleta, z drugiej wada. Do wejścia na Romankę jedyną żywą istotą, jaką spotkałem była wiewiórka. Teraz zaczyna się robić gęsto, a na Rysiance wręcz tłoczno. Do tego stopnia, że odpada kupno zupy czy czegokolwiek, bo kolejka w schronisku to na oko z godzina stania.

Nie zrozumcie mnie źle, Rysianka to jedno z moich ulubionych miejsc w Beskidzie Żywieckim, ale takiego tłumu w górach nie zniosę. Szybko stąd uciekam, a na Hali Lipowskiej nawet się nie zatrzymuję. Na szczęście tłumy zaraz znowu znikną.

Za Halą Lipowską od żółtego szlaku odchodzi zielony. Prowadzi prosto na Halę Boraczą i to nim idzie większość tłumu. Ja zatem go omijam i dalej idąc żółtym szlakiem trafiam na Halę Redykalną. Zapamiętajcie tę nazwę. Nie tylko nie ma tłumów, ale też przez cały czas macie po swojej lewej genialną panoramę Tatr. Ten widok tracicie skracając drogę na Halę Boraczą wspomnianym zielonym szlakiem.

Po niespełna godzinie od opuszczenia Hali Lipowskiej kończy się moja długa przygoda z żółtym szlakiem. On idzie dalej w kierunku Rajczy, ja zaś odbijam na czarny łącznik by za chwilę wyjść na zielony szlak (ten sam, który wychodzi z Hali Lipowskiej). Nim dochodzę do Hali Boraczej. To kolejne już schronisko na trasie mojej pętli. Największe i moim zdaniem najmniej malowniczo położone. Ma za to taką zaletę, że łatwo się do niego dostać. Stąd będzie świetnym wyborem dla mniej zaawansowanych, starszych czy rodzin z dziećmi (nawet takimi w wózkach o ile macie specjalne kółka).

Tłum znów jest spory, więc odbijam tylko pieczątkę i czarnym szlakiem schodzę do samochodu. Początkowo lasem, później już asfaltem. Pętlę kończę zmęczony i w kapitalnym nastroju.

Warianty do skrócenia

Zdaję sobie sprawę, że moja propozycja, którą roboczo nazwałem Pętlą Żabnicką, nie jest dla każdego. Uważam jednak, że jej główna część to genialna propozycja, na spędzenia dnia w Beskidzie Żywieckim, dlatego poniżej zaproponuję nieco skrócony wariant.

Po pierwsze, jak już wspomniałem, można ominąć Romankę. To najbardziej wymagający fizycznie fragment, ale widokowo nie ma czego żałować. Jeśli ktoś więc nie czuje się na siłach, to może ten punkt odpuścić. Trasa prowadzi tak samo do Suchego Gronia, ale stamtąd wybieracie czerwony szlak i idziecie nim aż do Przełęczy i Hali Pawlusia. Dalej już zgodnie z moim pierwotnym planem. Po skróceniu całość liczy sobie 18 km, 5:55h marszu i nieco ponad 800 m podejścia:

Jest jeszcze jedna opcja skrócenia trasy. Z Żabnicy możecie iść bezpośrednio na Rysiankę zielonym szlakiem. Wówczas zostaje 16 km, 5h marszu i 730 m podejścia. Minus jest taki, że od samego początku musicie liczyć się z tłumami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: