Krynica-Zdrój i okolice, czyli przypadkowa wędrówka śladami Łemków

Jak to zwykle bywa – miało być inaczej. Miało być leżenie nad jeziorem i nicnierobienie. Jezioro się zgadza – Klimkowskie. Ale cała reszta już nie. Zamiast plaży – Krynica-Zdrój i jej okolice, ślady Łemków, drewniane cerkwie, pyszne jedzenie i slow driving.

A wszystkiemu winna pogoda. Chcieliśmy spędzić leniwy weekend nad jakimś jeziorem. Padło na Klimkowskie w woj. małopolskim. Jezioro niczego sobie, nocleg nad nim świetny, tylko słońca za cholerę. Jeden wieczór na tarasie dało się wysiedzieć, ale kiedy następnego dnia ma ciągle lekko padać, to siedzenie tu odpada. Co tu jest ciekawego obok? Dobra, niech będzie Krynica.

Krynica-Zdrój – miasto drewniane

Krynicę-Zdrój każdy kojarzy pewnie z wód leczniczych. Ci bardziej wkręceni w politykę może jeszcze ze szczytu ekonomicznego zwanego szumnie „polskim Davos”. Tak się składa, że próbowałem obu tych rzeczy. Wody są paskudne, ale i tak lepsze od szczytu.

Dziś popularna jest jeszcze wieża widokowa i ścieżka w koronie drzew. Kiedy my tam byliśmy jeszcze jej nie było. Co więc zostaje? A no całkiem przyjemny spacer architektoniczny. W okolicy centrum, czyli głównego deptaku, przy którym znajduje się większość pijalni i domów zdrojowych, znajduje się mnóstwo drewnianych budynków przerobionych na pensjonaty czy kawiarnie. A po wypiciu wody zdrojowej radzę jak najszybciej przepłukać usta kawą.

Slow driving wśród cerkwi

Opuszczamy Krynicę-Zdrój, ale nie opuszczamy Szlaku Architektury Drewnianej. Ta małopolska trasa ma w okolicy sporo przystanków. I to nie byle jakich, bo drewnianych, łemkowskich cerkwi. Odwiedzenie wszystkich w okolicy to zabawa na cały dzień. A może i dłużej. My wybieramy kilka po drodze.

Leniwa jazda pagórkowatym terenem, serpentynki w lesie, drogi przecinające pola. Jeśli kogoś to relaksuje tak jak mnie, to będzie zachwycony. Do tego przystanki pod zabytkowymi cerkwiami, a w perspektywie pyszne żarcie. Bajka.

Jedziemy wioskami w gminie Uście Gorlickie. Na dłużej zatrzymujemy się pod dwoma cerkwiami – św. Kosmy i Damiana w Banicy oraz Opieki Bogurodzicy w Hańczowej. Ta pierwsza powstała jako świątynia grekokatolicka w XVIII wieku w miejscu trzech starych cerkwi. Dziś jest to kościół katolicki pod tym samym wezwaniem. Cerkiew w Hańczowej cerkwią pozostaje do dziś, a zbudowana została w XIX wieku.

Śladami Łemków

Było coś dla ducha, to teraz coś dla ciała, czyli kuchnia łemkowska. Jeśli chcecie jej spróbować, to polecamy Gościnną Chatę w Wysowej-Zdrój. Ale uwaga, bądźcie głodni, bo tutejsze porcje będą wyzwaniem. Dla żołądka, dla portfela nawet nie.

Po obiedzie wymyśliłem sobie jeszcze jeden przystanek. Problem w tym, że nie wiedziałem gdzie on jest. Chodziło o słynny podobno łemkowski cmentarz. Google znów sobie zadrwił i wskazał, że takowy znajduje się tuż obok. We wsi Blechnarka przy samej granicy. Wieś znaleźliśmy. Klimat odpowiedni, bo mgła. Kierunek też dobry – wnioskuję po dwujęzycznych tablicach i kilkukrotnych pytaniach podpitego miłośnika zielonych granic „czy jest dalej w Polsce czy nie?”. Tylko cmentarza nigdzie nie ma.

Mapa twierdzi, że będzie gdzieś na tej łące za drzewami. Zostawiamy auto przy drodze, schodzimy wgłąb lasku i faktycznie znajdujemy cmentarz. Znaczy cmentarz. Cmentarzyk raczej. Kilkadziesiąt metrów kwadratowych może. Ale wiecie co? Później znaleźliśmy też ten „słynny” i klimatem do pięt nie dorastał temu z końca świata.


Zobacz zdjęcia:


Podobne artykuły:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *