Ostatnią odsłoną naszej wycieczki na Lubelszczyznę było miasto przez wielu uznawane za najpiękniejsze w Polsce. I nie chcemy powiedzieć, że Kazimierz Dolny nas zawiódł. Nie, miasteczko jest zdecydowanie pięknie położone i ma swój urok. Jednak zatrzęsienie turystów nieco popsuło nam zabawę. Na szczęście w Kazimierzu znaleźliśmy miejsca poza głównym szlakiem. Ludzi znacznie mniej, a klimat wyjątkowy. Refleksyjny, trochę mroczny. I bardzo fotogeniczny.
Kazimierz Dolny – stary cmentarz żydowski
Po odhaczeniu punktów obowiązkowych, jak rynek czy wzgórze zamkowe z basztą, uznaliśmy, że musimy uciekać z zatłoczonego centrum Kazimierza. Ruszyliśmy w stronę ul. Czerniawy. Nieco ponad kilometr spaceru i docieramy do starego kirkutu. Cmentarz żydowski znajduje się tuż przy drodze, na skraju lasu. Jest całkowicie otwarty dla zwiedzających.
Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest tzw. ściana płaczu. Fragment muru, w który wkomponowano zniszczone w czasach wojny macewy. Ściana oddziela również bardziej odsłoniętą część nekropolii od jej fragmentu skrytego w lesie. Dominujące drzewa, gra światła i cienia, cisza. To sprawia niepowtarzalne wrażenie. Koniecznie zajrzyjcie tutaj będąc w Kazimierzu.
Kazimierz Dolny – Wąwóz Korzeniowy
Drugi punkt spaceru leży nieco dalej. My przespacerowaliśmy się, ale spokojnie możecie skorzystać z busików kursujących z centrum. Mowa o Wąwozie Korzeniowym, chyba najsłynniejszym ze wszystkich wąwozów w Kazimierzu Dolnym.
Wąwóz Korzeniowy to nie jest oczywiście nieznana atrakcja miasta. Nie, wręcz przeciwnie. Na szczęście jest on na tyle duży i kręty, że nie odczujecie tu takiego ścisku jak na rynku. Uda się Wam nawet przez moment pobyć samemu w jednym z jego zakoli jeśli będziecie odrobinę cierpliwi. A ta cierpliwość zdecydowanie popłaca. Spójrzcie sami.