Około 100 km. Tyle mamy do Opola. To mniej więcej tyle, co do Krakowa. A jednak w Krakowie byliśmy dziesiątki razy, a w Opolu nigdy. To błąd, który udało nam się ostatnio naprawić. Opole okazuje się świetnym miastem na jednodniową wycieczkę np. z Górnego Śląska.
Opole bez planu na jeden dzień
Do wypadu do Opola zachęcił nas serial „Szadź”. Sam w sobie taki taki, daleki od arcydzieła, ale miasto pokazał bardzo ładnie. A skoro to tak blisko, to postanowiliśmy wygospodarować jakąś niedzielę. O mieście wiedziałem tyle, że zostało odrestaurowane po wielkiej powodzi w 1997 roku. Kompletnie zapomnieliśmy za to o tym, z czym Opole kojarzy się przede wszystkim, czyli o festiwalu. Ale o tym za chwilę.
Planu na zwiedzanie nie mieliśmy, więc postanowiliśmy usiąść na rynku, bardzo ładnym swoją drogą, i zobaczyć co poleci nam internet. Tak trafiliśmy m.in. na przepiękny Most Groszowy i znajdujący się po sąsiedzku Plac Wolności z fontanną w ciekawym, barcelońskim niemal stylu.
Najwięcej frajdy przyniosło jednak, jak zwykle, szwendanie się bez celu. Tak znaleźliśmy się w kapitalnym miejscu, jakim jest Wzgórze Uniwersyteckie. To niewielki park położony wokół budynków Uniwersytetu Opolskiego i kościoła Matki Boskiej Bolesnej. Mnóstwo tu zacienionych zaułków, rzeźb (które mogą do Was zadzwonić, serio) i włoskiego klimatu.
Jakby kilka miast w jednym
Tu może wspomnę o dziwnym odczuciu, jakie miałem chodząc po Opolu. Otóż kolejne zakątki tego miasta przypominały mi odrobinę inne europejskie miejscówki. Wspomniane Wzgórze Uniwersyteckie mogłoby uchodzić za Rzym, mówiliśmy już o barcelońskiej fontannie, zaś tuż obok niej znajdziecie tzw. Opolską Wenecję, chociaż nam bardziej widok ten przypominał Brugię. Nawet kolejne miejsce, o które zahaczyliśmy, miało jakiś włosko-francuski vibe.
Opole jest bardzo zielonym miastem. Szukając największych atrakcji z pewnością traficie na Wyspę Bolko, zwaną płucami Opola. My wybraliśmy jednak inną wyspę – Pasiekę. To kawałek lądu pomiędzy Odrą a Kanałem Młynówka. Jest to historyczny początek Opola. To tu założono średniowieczną osadę. Wyspa, mimo iż znajduje się właściwie w centrum miasta, sprawia wrażenie małego, zachodnioeuropejskiego miasteczka. Uliczki są tu poukrywane w cieniu wielkich dębów, a mury kamieniczek pokryte bluszczem. Jej wschodnim brzegiem ciągną się bulwary nad Odrą, a na południowym brzegu znajdziecie przyjemny Park Nadodrzański.
Sztuka w przestrzeni miejskiej
Na Pasiece znajdują się jeszcze dwie istotne atrakcje Opola, czyli amfiteatr i Wieża Piastowska. Zupełnie zapomnieliśmy o tym, że festiwal będzie mimo wszystko organizowany w tym roku, a więc trafiliśmy na zamkniętą muszlę w trakcie przygotowań. Z tego samego powodu nieczynna jest również wieża, które znajduje się tuż obok.
Tu warto zaznaczyć, że Opole chyba poważnie traktuje miano Stolicy Polskiej Piosenki. A w sumie nawet nie samej piosenki. Miasto ewidentnie stawia na kulturę i sztukę na różnych poziomach. Jest oczywiście festiwal i Aleja Gwiazd na rynku, ale to nie koniec. Zachwycają odrestaurowane budynki filharmonii czy biblioteki, pełno w mieście rzeźb, na ścianach murali, a szkoły i domy kultury kuszą ofertą, której pozazdrościć może niejedno większe miasto. Mieliśmy wrażenie, że miasto żyje sztuką. I to taką w przystępnym wydaniu, dla każdego. Mającą dawać radość i refleksję będąc przy tym na wyciągnięcie ręki. Nie nadętą i pretensjonalną.